Tegoroczną edycję Eurowizji wygrała reprezentantka Izraela, Netta Barzilai. Nie wszyscy jednak zgadzają się z tym werdyktem.
Wszystko przez przemowę, którą wokalistka wygłosiła przy odbiorze trofeum za pierwsze miejsce. Artystka krzyknęła: „za rok w Jerozolimie”, tym samym sugerując, że następna edycja imprezy odbędzie się w stolicy zwycięskiego kraju, czyli właśnie Jerozolimie. Problem w tym, że to miejsce nieuznawane za stolicę Izraela przez społeczność międzynarodową, pomimo tego, że kilka miesięcy temu prezydent USA Donald Trump oficjalnie uznał miasto za stolicę Izraela.
Mieszkańcy Palestyny domagają się dyskwalifikacji Netty za złamanie punktu regulaminu konkursu, który zakazuje propagowania spraw politycznych podczas imprezy i w miejscach z nią związanych, bo Jerozolima jest przedmiotem konfliktu między Izraelem a Palestyńczykami.
Czy okrzyk Netty powinien być uznany za stronniczy politycznie czy jednak artystka jedynie zaprosiła fanów Eurowizji do swojego kraju na następną edycję?