
fot. Instagram: @redbullpolska

Polski skialpinista Andrzej Bargiel zapisał się w historii jako pierwszy człowiek na świecie wszedł na Mount Everest, po czym zjechał z jego wierzchołka na nartach do wysokości bazy i to wszystko bez wspomagania tlenem.
Mount Everest jest najwyższą górą na ziemi, która wznosi się na wysokość 8 848,86 metrów nad poziomem morza. Jej baza znajduje się około 5364 m n.p.m. Andrzej Bargiel rozpoczął kluczową fazę ataku szczytowego z obozu czwartego, który jest z kolei położony około 7900 m n.p.m. Jego droga do celu wiązała się z ogromnym ryzykiem. Wspinaczkę utrudniał mu bowiem świeży śnieg, który znacznie wydłużył jej czas. Polak spędził aż 16 godzin w tzw. strefie śmierci (na wysokości powyżej 8000 m n.p.m.). Jakby tego było mało, wogóle nie korzystał wtedy z dodatkowego tlenu. Na samym szczycie był za to zaledwie kilka minut, po czym przypiął narty i rozpoczął zjazd, ścigając się z zachodzącym słońcem. Kiedy znalazł już na wysokości obozu, zastała go noc, przez co musiał tam zostać i poczdekać na wschód słońca. Przez zakończeniem zjazju pokonał lodowiec Khumbu bez korzystania z liny i poręczówek.
Fausti na Times Square! Tego nie było w naszym bingo >>
Andrzej Bargiel dokonał niemożliwego na Mount Everest. Tak to skomentował
Andrzej Bargiel dokonał czegoś, co jeszcze do niedawna wydawało się niemożliwe. Jego wyczyn na najwyższej górze świata to przełomowy moment w światowym skialpinizmie. Polak niedługo po zjeździe przyznał:
