Fot. Instagram.com/juleczkaaa_jula
Julia Wróblewska składa hołd… fretkom na Instagramie. Fani 21-letniej aktorki są zaniepokojeni jej ostatnim postem.
Julia Wróblewska szczerze o chorobie. "Bycie sobą to leżenie tygodniami w łóżku" >>
Od kilku miesięcy walczymy z pandemią koronawirusa. Nowy wirus SARS-CoV-2 dotarł do ponad stu trzydziestu miejsc na świecie z chińskiego miasta Wuhan. Na całym świecie zarażonych koronawirusem SARS-CoV-2, który wywołuje chorobę COVID-19 było ponad 140 tysięcy osób. Ponad 5 tysięcy chorych zmarło, a ponad 70 tysięcy zostało wyleczonych. W Polsce potwierdzono do tej pory 177 zakażeń koronawirusem.
Julia Wróblewska o koronawirusie. Składa hołd fretkom
Jedną z gwiazd, która zdecydowała się na zabranie głosu w sprawie pandemii koronawirusa jest Julia Wróblewska. 21-latka napisała post na Instagramie, w którym przypomniała jak ważną rolę w walce z wirusem odgrywają fretki. Aktorka złożyła hołd zwierzakom i przypomniała ich właścicielom jak powinni się nimi opiekować w tak trudnym czasie.
Nie wiem ilu z was wie, ale fretki są w tym momencie wykorzystywane, aby znaleźć szczepionkę na SARS-CoV-2. Łamie to moje serce, bo nie wyobrażam sobie jak jakikolwiek ogonek cierpi i nie wie dlaczego jest krzywdzony, jednak wiem, że prawdopodobnie nie ma innego wyjścia. Fretki w odróżnieniu od innych ssaków, mają bardzo podobny układ oddechowy do naszego. Potrafią zarazić się od nas grypą influenza tak samo dobrze, jak zarazić nią nas. Dzięki nim odkryto szczepionkę na tę grypę. W tym miejscu chciałabym złożyć pokłony dla wszystkich fretek, które zostały poddane chorobie lub zmarły w wyniku testów. [*] To okropne i nieludzkie , mam nadzieję, że kiedyś wynajdziemy inną metodę i już nigdy nie będziecie musiały cierpieć w imię ludzi, tak samo jak i inne zwierzęta. Chciałabym również przestrzec właścicieli ogonków. Nie wiadomo czy smrodki potrafią złapać tę chorobę od nas, drogą kropelkową. Dane nie zostały udostępnione. W tym miejscu chciałabym prosić Was, byście myli/dezynfekowali łapki przed dotykaniem lub karmieniem waszych freci, a przede wszystkim ograniczyli kontakt do minimum. Wiem jak trudno jest to zrobić i jak bardzo będą z tego powodu smutne, jednak to dla ich własnego dobra, bo wirus byłby dla nich najprawdopodobniej śmiertelny, a w tej chwili dostęp do wyspecjalizowanych weterynarzy będzie na pewno ograniczony. Dbajcie o nie i trzymajcie się. Zostawiam świeczkę dla każdej skrzywdzonej fretki [*] (…) – napisała na Instagramie.
Żel antybakteryjny DIY – domowy przepis to hit. Zrób sam płyn do dezynfekcji >>
Post Julii Wróblewskiej wzbudził kontrowersje wśród jej obserwatorów. Jedni ją popierali, a inni byli zaniepokojeni faktem, że według nich Julia nie rozumie, że takie prace nad wynalezieniem lekarstwa na koronawirusa są konieczne.
Nie widzę problemu, abyś sama poszła i poddała się testom. Uratujesz fretkę, a jak Ty nie przeżyjesz no to trudno. Jednej wielbicielki zwierząt mniej.
Lepiej, według Ciebie, żeby były na ludziach, Jezu, ja też mam szczury i wiem, że na nich są badania i nie dostaję depresji z tego powodu.
To jest ludzkie i normalne, bo robią co mogą, żeby znaleźć na to lek.
Wolałabyś, żeby na ludziach testowali?
Nieważne jak, ważne, że próbują znaleźć szczepionkę. Lepiej powstrzymać pandemię. Rozumiem, zamiłowanie do zwierząt, ale nie stawiajmy ich życia nad życie ludzkie.
W tym momencie to Mali Bohaterowie. Smutne, ale nie mamy innego wyjścia.
Popieram Cię w 1000%.
Jesteś przekochana. Sama mam freciaka, więc bardzo Cię rozumiem – czytamy w komentarzach.
Julia Wróblewska zaatakowana przez zboczeńca! >>
Jedna z fanek zarzuciła Julii Wróblewskiej, że zachowuje się dziecinnie, bo szkoda jej fretek, a nie jest jej żal zwierząt, „które całe życie spędzają w okropnych warunkach masowych hodowli, żeby mogła ugotować rosół”. Aktorka odpowiedziała:
Kupuję mięso ze sprawdzonych sklepów, a nie z dyskontów. Jajka tylko z wolnego wybiegu. Jest różnica między szybką śmiercią a wszczepianiem zwierzęciu chorób, testowaniu szczepionek, które mogą wywołać niewyobrażalny ból i wszystko na żywca. Kiedy ludzie to zrozumieją… Testowanie to nie ubój. To tak jakby zginąć od strzału lub przecięcia nadgarstka, a zginąć będąc torturowanym, gdy wszczepiają ci substancje, które nawet nie wiadomo co ci zrobią.