Reklama
placeholder
News

Madonna w żałobie. 'Cieszę się, że już nie cierpi'

Madonna w żałobie. 'Cieszę się, że już nie cierpi'

fot. Instagram: @madonna

Reklama
Reklama
placeholder

Madonna straciła jedną z najbliższych osób w swoim życiu. Christopher Ciccone był jej młodszym bratem oraz jej wieloletnim współpracownikiem. Artystka pożegnała 63-latka w poruszającym oświadczeniu.

Christopher Ciccone zmarł 4 października 2024 roku. Portal The Hollywood Reporter kilka dni później podzielił się oświadczeniem jego menadżera, który przekazał, że młodszy brat Madonny "zmarł w spokoju w otoczeniu męża, Raya Thackera, oraz pozostałych bliskich". Z oświadczenia wynika też, że mężczyzna zmarł ''na skutek choroby nowotworowej'', z którą zmagał się od wielu lat. 

Christopher Ciccone od początku wspierał Madonnę w jej drodze na szczyt. Niedługo po tym, jak zaczęła odnosić pierwsze sukcesy, mężczyzna postanowił pójść w jej ślady i sam zaczął odnosić sukcesy w branży rozrywkowej. Najpierw był asystentem oraz dyrektorem artystycznym Madonny, a w późniejszych latach swojej kariery zajmował się nie tylko projektowaniem tras koncertowych oraz teledysków, ale też wnętrz oraz mebli. Rodzeństwo zakończyło swoją współpracę w 2008 roku. Ich relacje uległy wtedy zmianie przede wszystkim przez kontrowersyjną książkę pod tytułem Life With My Sister Madonna (Życie z moją siostrą Madonną), w której Christopher Ciccone opisał m.in. swój konflikt z byłym mężem artystki, Guyem Ritchiem. Stwierdził też, że Madonna przyczyniła się do tego, że z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków ora problemami finansowymi. Wszystko wskazuje na to, że Madonna zdążyła wybaczyć bratu. Christopher Ciccone w 2016 roku wspomniał w wywiadzie dla portalu Evenign Standard, że jest niezwykle dumny z osiągnięć swojej siostry i stwierdził, że jest ona ''siłą, z którą trzeba się liczyć''. Sama Madonna pożegnała brata w mediach społecznościowych.

Madonna świętuje 66. urodziny. Opublikowała nowe zdjęcia z Włoch >>

Christopher Ciccone nie żyje. Tak Madonna pożegnała swojego brata

Niedługo po tym, jak informacja o śmierci Christophera Cicconego obiegła media, Madonna postanowiła zabrać głos w sprawie na swoim profilu na Instagramie. Opublikowała tam wspólne zdjęcie z bratem, do którego dołączyła następujące oświadczenie:

Mój brat Christopher odszedł. Tak długo był dla mnie najbliższą osobą. Trudno opisać naszą więź, ale wynikała ona z tego, że mieliśmy świadomość, że byliśmy inni i społeczeństwo będzie nam dawało popalić za to, że nie trzymamy się statusu quo.

Madonna chciała zaangażować polską tancerkę do zespołu. Nie udało się przez odległość >>

Artystka wspomniała też o tym, że taniec odgrywał niezwykle ważną rolę w ich relacji:

W dzieciństwie chwyciliśmy się za ręce i tańczyliśmy w tym szaleństwie. Tak naprawdę taniec był jak superglue, który nas połączył.  Odkrycie tańca w naszym małym miasteczku w Środkowym Zachodzie uratowało mnie, a potem dołączył mój brat i też został przez to uratowany. Mój nauczyciel baletu, również o imieniu Christopher, stworzył dla mojego brata bezpieczną przestrzeń do bycia gejem. Było to słowo, które nie było wypowiadane nawet szeptem tam, gdzie mieszkaliśmy.  Kiedy w końcu zdobyłam się na odwagę i pojechałam do Nowego Jorku, żeby zostać tancerką, mój brat poszedł w moje ślady. Wtedy znowu złapaliśmy się za ręce i tanecznym krokiem przechodziliśmy przez to szaleństwo Nowego Jorku! Pożeraliśmy sztukę, muzykę i film niczym głodne zwierzęta. Tańczyliśmy, kiedy szalała epidemia AIDS, chodziliśmy na pogrzeby, płakaliśmy i tańczyliśmy. Tańczyliśmy razem na scenie na początku mojej kariery, aż w końcu został dyrektorem kreatywnym wielu tras koncertowych. (...)

Madonna przyznała też, że jej relacje z bratem mimo wszystko nie należały do łatwych w ostatnich latach. Ich relacje poprawiły się jednak po tym, jak artystka dowiedziała się o jego chorobie:

Mój brat był tuż przy mnie. Był malarzem, poetą i wizjonerem. Podziwiałam go. Miał nienaganny gust i ostry język, którego czasami używał przeciwko mnie, ale zawsze mu wybaczałam. Razem zdobywaliśmy najwyższe szczyty i wspieraliśmy się, kiedy znajdowaliśmy się w najniższych dołkach. Jakimś cudem zawsze odnajdywaliśmy się na nowo, trzymaliśmy się za ręce i tańczyliśmy dalej. Ostatnie lata nie były łatwe. Nie rozmawialiśmy przez jakiś czas, ale kiedy mój brat zachorował, znaleźliśmy do siebie drogę powrotną. Robiłam wszystko, żeby jak najdłużej utrzymać go przy życiu. Pod koniec bardzo cierpiał.  Jeszcze raz złapaliśmy się za ręce. Zamknęliśmy oczy i tańczyliśmy. Razem. Cieszę się, że już nie cierpi. Nigdy nie będzie nikogo takiego jak on. Wiem, że gdzieś tańczy.💔

 

Reklama
placeholder
Zobacz też
2024 4FUN sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Reklama