
fot. Pixabay / Instagram @seraphinnevallora

W najnowszym wydaniu prestiżowego magazynu Vogue pojawiła się reklama, która błyskawicznie przyciągnęła uwagę i wywołała gorącą dyskusję w branży modowej. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało jak typowa kampania promująca letnią kolekcję jednej z marek odzieżowych. Jednak szybko okazało się, że blondwłosa bohaterka sesji w ogóle nie istnieje i została w całości stworzona przez sztuczną inteligencję.
Anna Wintour żegna się z Vogue po 37 latach. Zrezygnowała ze stanowiska naczelnej >>
Vogue pod ostrzałem za reklamę z modelkami stworzonymi przez AI
To nie pierwszy raz, kiedy AI wkracza do świata mody, ale wykorzystanie wygenerowanej cyfrowo postaci w reklamie zamieszczonej na łamach tak wpływowego tytułu jak Vogue wywołało szczególne poruszenie. Coraz więcej mówi się o tym, że wirtualne modelki, czy to tworzone od zera, czy jako cyfrowe kopie realnych osób, mogą zrewolucjonizować funkcjonowanie branży. Krytycy ostrzegają, że nierealistyczne, a wręcz niemożliwe do osiągnięcia standardy piękna, jakie proponuje AI, mogą mieć negatywny wpływ na samoocenę i zdrowie psychiczne odbiorców. Reklama z modelką całkowicie wygenerowaną przez sztuczną inteligencję i oznaczona jedynie subtelną adnotacją o jej cyfrowym pochodzeniu, po raz pierwszy pojawiła się na łamach Vogue’a. To przełomowy moment w historii tego magazynu, który dotychczas prezentował wyłącznie fotografie prawdziwych modelek. W najnowszym numerze pokazano kampanię, w której na zdjęciach widać blond postać w sukience w paski na tle niebieskiej ściany oraz w kwiatowym kombinezonie siedzącą przy stoliku.
Za kampanią stoi firma Seraphinne Vallora, założona przez Valentinę Gonzalez i Andreeę Petrescu. Twórczynie opisują proces tworzenia modeli jako czasochłonny i skomplikowany, angażujący pięcioosobowy zespół. Jak się szybko okazało, koszt realizacji kampanii sięga nawet…sześciocyfrowych kwot. Choć technologia umożliwia im tworzenie postaci o zróżnicowanym wyglądzie, to na platformach społecznościowych największą popularnością cieszą się wizerunki szczupłych blondynek, powszechnie postrzegane jako kanony piękna. Jak tłumaczą same twórczynie:
W końcu wszystkie reklamy są tworzone, by wyglądały idealnie i zwykle mają supermodelki, więc to, co my robimy, niczym się nie różni.
Założycielki Seraphinne Vallora zapewniają też, że ich celem nie jest tworzenie nierealistycznych wzorców piękna. Podkreślają, że reklamy od zawsze dążyły do ideału, a ich cyfrowe modelki prezentują się w sposób realistyczny. Jednocześnie przyznają, że na firmowym profilu na Instagramie brakuje różnorodności i zdjęcia kobiet o innych typach urody nie zdobywają tak dużej popularności wśród odbiorców.
Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać, publikacja reklamy w Vogue wywołała szeroką falę krytyki. Odbiorcy zarzucali magazynowi brak oryginalności i odejście od promowania prawdziwych twarzy. Na platformie X pojawiły się komentarze określające ten krok jako atak na sztukę i kulturę, a także ostrzegające, że nowy kanon piękna kreowany przez AI jest nierealny i niedościgniony. Modelka plus-size, Felicity Hayward, nazwała to leniwym i tanim rozwiązaniem, które może podważać dotychczasowe wysiłki branży na rzecz różnorodności. Co więcej, eksperci zajmujący się problematyką wizerunku ciała zwracają uwagę, że idealizowane, cyfrowe sylwetki mogą potęgować problemy z samooceną i kreować nierealistyczne oczekiwania względem wyglądu. Jak podkreśla ekspertka Phillippa Diedrichs, postacie generowane przez AI mogą także przesunąć standardy urody do poziomu niemożliwego do osiągnięcia, eliminując jednocześnie element ludzkiej autentyczności.
‘Ubraniowa’ wpadka J.Lo na koncercie w Warszawie. Piszą o tym światowe media >>
