Sylwia Peretti udzieliła pierwszego wywiadu od czasu tragicznej śmierci swojego 24-letniego syna, Patryka Peretti. Kobieta wspomniała o tym, jak radzi sobie po jego odejściu i odniosła się też do pasażerów, którzy w lipcu 2023 roku zginęli wraz z jej synem w wypadku samochodowym.
Przypomnijmy, że syn Sylwii Peretti zginął w nocy z 14 na 15 lipca 2023 roku w wypadku samochodowym w Krakowie. Patryk Peretti siedział za kierownicą i stracił kontrolę nad pojazdem marki Renault Megane, poruszając się w stronę Mostu Dębnickiego. Według autopsji, 24-latek był pod wpływem alkoholu. Samochód dachował kilkukrotnie i przeciął skrzyżowanie, a wraz z Patrykiem Perettim na miejscu zginęło trzech pasażerów. Niedługo po tragedii menadżer Sylwii Peretti, Adam Zajkowski, zabrał głos w sprawie jej zdrowia. Mężczyzna przekazał, że kobieta ''znajduje się w bardzo ciężkim stanie emocjonalnym'' i w najbliższym czasie nie planuje wracać do żadnych publicznych aktywności. Pod koniec października Sylwia Peretti udzieliła pierwszego wywiadu po śmierci syna.
Manager Sylwii Peretti wydał oświadczenie o stanie jej zdrowia >>
Sylwia Peretti: pierwszy wywiad po śmierci syna
Trzy miesiące po śmierci swojego jedynego syna, Sylwia Peretti udzieliła szczerego wywiadu dla magazynu Viva. 42-latka nie ukrywa, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo:
Śmierć mojego syna Patryka wydarzyła się po nic i nie widzę w niej żadnego sensu. Nie będę na siłę tłumaczyć sobie, że potrzebuję czasu, że czas wyleczy moje rany, że gdzieś w tle doświadczenia, jakim jest strata dziecka, ukryta jest wielka życiowa lekcja. Tam nie ma nic poza bólem, który rozrywa mnie od momentu, kiedy otwieram rano oczy, aż do chwili, kiedy zasypiam wieczorem.
Sylwia Peretti odniosła się również do pasażerów z żółtego Renault. Kobieta stwierdziła, że oni również ponoszą winę za tragedię:
Dla mnie cała czwórka zawiniła tragedii, którą dziś przeżywam ja oraz wszystkie rodziny zmarłych. Oni zapłacili największą cenę, którą człowiek płaci za kardynalne błędy, kierowane nieodpowiedzialnością, a my, ich najbliżsi, żyjemy z pokłosiem feralnej nocy, z całym bólem, z poczuciem straty, z wyrwą, która pojawiła się w naszych życiach.
W wywiadzie Sylwia Peretti odniosła się również do reakcji dziennikarzy na wypadek i stwierdziła, że medialna nagonka oraz komentarze hejterów sprawił, że jeszcze bardziej przeżyła śmierć swojego syna:
Media i hejterzy każdego dnia przypominają mi o tym, co się stało. Wykorzystali tę tragedię i nie dali mi przeżyć żałoby, osądzając, że to ja jestem winna temu, co się stało. Nie potrzebuję przypominania. Stałam się żywym celem gazet, portali, ale przede wszystkim ludzi. Stałam się ofiarą, która znosi to, że z jej syna robią mordercę.
Wypadek w Krakowie: ustalono prędkość z jaką jechało żółte Renault >>
Sylwia Peretti stwierdziła również, że do końca życia będzie myśleć o tym, że jej syn spowodował śmiertelny wypadek będąc pod wpływem alkoholu. Dodała też, że do dziś nie jest w stanie żyć i funkcjonować normalnie:
Ja umarłam razem z nim. Mnie nie ma. Nie istnieję. Nie jestem w stanie żyć, funkcjonować normalnie.