Polska aktorka została dotkliwie pogryziona przez własnego psa. Kobieta ma żal do schroniska, do którego trafiło zwierzę.
Jay-Z ma 28-letnią córkę?! „W moim mieście wszyscy wiedzą, że on jest moim ojcem” >>
Aleksandra Prykowska pogryziona przez psa
Aleksandra Prykowska ma na swoim koncie role m.in. w takich filmach i serialach jak: Pierwsza Miłość, Singielka, Komisarz Alex, M Jak Miłość, Dzień Dobry, Kocham Cię! czy Drogówka. 34-latka gra także w teatrze.
Na początku maja Aleksandra Prykowska zniknęła z mediów społecznościowych. Jak się okazało, aktorka została bardzo dotkliwie pogryziona przez swojego psa Logana, którego jakiś czas temu adoptowała ze schroniska.
W rozmowie z portalem Plejada, Prykowska powiedziała, że przez długi czas przygotowywała się do adopcji psa i została poinformowana o tym, że Logan ma za sobą trudną przeszłość, ale „jest już gotowy do adopcji”. Aktorka zdradziła, że kiedy dopełniała formalności, jedna z wolontariuszek wysłała jej wiadomość od poprzedniego właściciela zwierzęcia, który poinformował, że jego ciężarna żona została pogryziona przez Logana w twarz.
Poprzedni właściciel napisał, że pies ugryzł jego żonę bez powodu w twarz, gdy ta była w ciąży i nie wie, czy Logan zaakceptuje jakiegokolwiek właściciela, ponieważ jest agresywny. Wolontariuszka jednak zapewniała mnie, że z tego mężczyzny jest kawał ch**a i chciał się po prostu pozbyć psa. Powiedziała mi, że nie wierzy w to pogryzienie i ja też dzięki tym słowom nie wzięłam tego do siebie. Byłam bardzo zaangażowana, spędzałam z Loganem całe dnie i nie wydarzyło się nic niepokojącego (...). Logan miał nowotwory. Gdy na początku lutego zabrałam go ze schroniska i poddałam leczeniu, opiekowałam się nim, pięć razy w ciągu dnia wkładałam lekarstwo głęboko do pyska, były zastrzyki, mycie łap. To wszystko sprawiło, że moja czujność została uśpiona, ponieważ nic złego się nie działo. Postępowałam według zaleceń behawiorystki (…). Logan jest niesamowicie wrażliwy, szukał czułości, co też było widać na naszych wspólnych zdjęciach na Instagramie. W zabawie również był bardzo delikatny, uważał nawet na to, by mnie nie zahaczyć nawet pazurem – czytamy.
„Kierowcy nie było widać”. Samochód prowadził… 11-latek, matka uczyła go jeździć >>
Agresywne zachowania miały pojawić się u psa 34-letniej aktorki niespodziewanie. Aleksandra Prykowska próbowała skontaktować się z bahawiorystką pracującą w schronisku, ale okazało się to niemożliwe. Z kolei konsultację z innym specjalistą uniemożliwiła epidemia koronawirusa w Polsce.
Schyliłam się pod stół i wtedy pies po raz pierwszy ugryzł mnie w twarz i rozciął tym samym policzek. Byłam przerażona, ale widziałam po nim, że jest mu źle z tym co się stało. Postanowiłam skonsultować się w tej sprawie ze specjalistą i poprosiłam wolontariuszki o kontakt do behawiorystki, z którą spotkałam się na pierwszym spacerze. Wyjaśniły mi, że ta pani nie chce już z nimi pracować i nie dały mi też numeru telefonu do żadnej innej behawiorystki (…). Później sytuacja znów się powtórzyła, Logan ugryzł mnie w twarz, gdy wychodziliśmy na klatkę. Zaatakował też osobę obcą (…). To była ciężka sytuacja, a potem było tylko gorzej i stała się tragedia. Przerosło to moje najgorsze wyobrażenia. Pies dopuścił się podwójnego ataku na moje oko, miałam wyrwane pół dolnej powieki. Byłam pewna, że straciłam oko, ale trafiłam na cudownych lekarzy, którzy je uratowali. Mimo to, pozostaje ono trwale upośledzone i po operacji i rekonwalescencji będę musiała je jeszcze leczyć prywatnie – cytuje wypowiedź Aleksandry Prykowskiej Plejada.
Tekashi 6ix9ine dopiero wyszedł z więzienia, a już oskarża Arianę Grande i Justina Biebera >>
Aleksandra Prykowska otrzymuje wiadomości od wolontariuszy ze schroniska
Po tym jak pies pogryzł Aleksandrę Prykowską, aktorka oddała go do schroniska. W trakcie wywiadu z Plejadą zdradziła, że jedna z wolontariuszek ją oczernia.
Jedna z pań, która nawet nigdy ze mną nie rozmawiała, upublicznia informacje, że ja stosowałam „przedwojenne metody dominacji” nad psem i że to, co się stało, to moja wina. Napisała, że zawiodłam ją, gdzie nigdy z nią nie zamieniłam nawet jednego zdania, że zawiodłam też Logana, który znów trafi do adopcji (…). To ogromne zagrożenie dla ludzi i straszna krzywda dla zwierzęcia. Jeśli Logan zostanie ponownie adoptowany i komuś znowu stanie się krzywda, to ja będę się czuła za to odpowiedzialna, bo wolontariuszki nie podają prawdy. Logan za każdym razem atakował twarz (…). Logan atakował bez ostrzeżenia, dokładnie tak, jak to opisał pierwszy jego właściciel – czytamy.
Aktorka zapewniła, że martwi się o psa i chciałaby wiedzieć co dzieje się ze zwierzakiem, ale nie może uzyskać takich informacji. Otrzymuje za to wiadomości od pracownic schroniska.
Domyślam się, że to działanie tych wolontariuszek, które chcą utwierdzać wszystkich, że to moja wina. Nie mówią, jaka jest przeszłość Logana, że zawsze atakował twarz. Jestem naprawdę przerażona tą sytuacją (…). Wygląda to tak, jakby próbowały mnie zastraszyć, żebym nie opowiadała tej historii. (…) Wolontariuszki zapewniały mnie, że to cudowny pies, a żadna z nich nie wzięła go nawet na dom tymczasowy – powiedziała.
Aleksandra Prykowska nie chce krytykować schroniska jako instytucji, ale nie zgadza się na to, że jego wolontariusze nie przekazują wszystkich informacji na temat adoptowanych zwierząt.
Oni dobrze wiedzą, ile miłości dałam temu psu, jak wielki wysiłek włożyłam w jego leczenie. Wiedzą, że stosowałam się do wszystkich zasad, które mi przekazała behawiorystka. Tymczasem jestem tak atakowana w wiadomościach prywatnych, "bo oddałam psa". Nie byłabym w stanie się nim zająć, mając sprawne tylko pół oka, ponieważ uszkodzeniu uległy obie gałki. Specjaliści mówili mi, że niedługo może być jeszcze gorzej. Widziałam, że pies zaczął się inaczej zachowywać. Po tym zdarzeniu był napięty, nie wykonywał moich komend. Starałam się nie okazywać strachu, ale mieszkam sama, bałam się – mówiła.
Były Mister Polski nie żyje. Ostatnie pożegnanie modela >>
Aktorka dodała, że przez długi czas nie nagłaśniała całej sprawy, bo martwiła się o to co stanie się z Loganem.
Logan był bardzo do mnie przywiązany, nie chciał wrócić z wolontariuszkami do schroniska. Pies chciał być ze mną, ale widocznie nie potrafił. Jadąc do szpitala bałam się, że będą z tego jakieś konsekwencje. Nie wiedziałam czy Logan zostanie uśpiony, pamiętam, że kiedyś tak było. Przez pierwsze dziesięć dni milczałam, nie powiedziałam tego nawet rodzicom. W tej całej sytuacji martwiłam się najbardziej o psa, a teraz te wolontariuszki mnie oczerniają. Wiadomości, które dostaje to zwykły kryminał – czytamy na stronie Plejada.pl.
Jak informuje portal, dziennikarze bez skutku próbowali skontaktować się ze schroniskiem, do którego trafił pies Aleksandry Prykowskiej.