fot. Wikimedia Commons/Serecki
Maryla Rodowicz opublikowała osobisty post, w którym wspomina trudne dzieciństwo. Artystka ma prośbę do fanów.
Lady Gaga w poruszającym wyznaniu. Myślała, że już nigdy nie wystąpi >>
Maryla Rodowicz – dzieciństwo, rodzice, rodzina
Maryla Rodowicz urodziła się 8 grudnia 1945 roku w Zielonej Górze jako Maria Antonina Rodowicz. Według dostępnych informacji, ojciec wokalistki – Wiktor – był entomologiem oraz prawnikiem, prowadził księgarnię. Z kolei matka Maryli Rodowicz – Janina – była plastyczką, śpiewała w chórze.
Większość rodziny Maryli Rodowicz pochodzi z Wilna. Bliscy piosenkarki zostali przymusowo wysiedleni z Kresów Wschodnich.
1 sierpnia to dzień wolny od pracy? Co to za dzień? >>
Maryla Rodowicz wyjechała z Zielonej Góry w wieku 3 lat. Jakiś czas temu władze rodzinnego miasta „królowej polskiej estrady” zdecydowały o zrobieniu muralu z jej podobizną.
Maryla Rodowicz wspomina dzieciństwo
Maryla Rodowicz skomentowała ten fakt i przy okazji wróciła pamięcią do najmłodszych lat.
Uszczęśliwiło mnie miasto Zielona Góra decyzją zrobienia muralu z moją podobizną. Zielona Góra to miasto bliskie mojemu sercu, to miejsce moich narodzin. Niestety wyjechałam z Zielonej w wieku trzech lat, ponieważ NKWD (…) aresztowały mojego ojca, opieczętowały dom i skazały moją rodzinę na wieczną tułaczkę.
Zapamiętałam stojący na ulicy czołg w drodze do przedszkola, potem jazdę pociągiem (chyba przez Wrocław) i oglądane zrujnowane domy. To było tak silne przeżycie, że przez całe dzieciństwo bawiliśmy się na podwórkach w wojnę.
Nie mieliśmy gdzie mieszkać, pamiętam jakiś letni dom w lesie pod Włocławkiem, chyba w Michelinie, zimno, bez ogrzewania, babcia, która grzała wodę w wielkim garze do kąpania. A potem wieczne przeprowadzki, palenie w piecach, mycie się w miskach. Tak wyglądało moje dzieciństwo po wyjeździe z Zielonej Góry – opisała Maryla Rodowicz.
Później 76-letnia dziś wokalistka zwróciła się z prośbą do osób, które być może pamiętają jej rodzinę.
Pierwsze lata po wojnie, 1945-1948, były w Zielonej Górze pionierskie. Moja mama mi opowiadała jak wyglądało życie tuż po przyjeździe z Wilna. W mieście ukrywali się jeszcze Niemcy, pierwsi Polacy przybyli do Zielonej, to była garstka, licząca kilkaset osób. Do tej pory nie mogę sobie wyobrazić, jak można było przetrwać podróż z Wilna w bydlęcym wagonie, bez jedzenia, bez wody. Podróż trwała kilka tygodni. Koszmar – zakończyła Maryla Rodowicz, wspominając losy bliskich.