Justyna, która prowadzi konto na TikToku o nazwie @bekalarska, postanowiła podzielić się historią niedawnego zwolnienia z pracy za... brak stanika. Film stał się viralem i ma już ponad 1 milion wyświetleń, a firma, której dotyczy sprawa, odniosła się do sytuacji. Zdarzenie może jednak mieć ciekawy finał, bowiem Justyna pokusiła się o opisanie także innych problemów, w odpowiedzi na bardzo wymijające oświadczenie byłego pracodawcy.
Olimpiada w cieniu skandali. Okradziono piłkarza >>
Dziewczyna zwolniona z pracy za brak stanika
Justyna opisała realia pracy w fabryce produkującej zapachy do samochodu. Opisała panujący tam mobbing, zarówno ze strony przełożonych jak i współpracowników, a także niedopuszczalne zachowania kierowniczki.
Wspomniana kierowniczka miała wydać zarządzenie, że od następnego dnia w pracy obowiązuje nakaz noszenia bielizny. Dodatkowo miała to skwitować uszczypliwym komentarzem, którego wydźwięk był taki, że "dla normalnych ludzi noszenie bielizny jest normą, ale jak widać dla niektórych nie".
Justyna wspomniała także, że stanika nie nosi od 3 lat, a we wspomnianej fabryce pracowała 2 miesiące. Zazwyczaj ubierała się w luźne t-shirty oraz spodnie dresowe i według niej trudno nawet zauważyć brak tego elementu garderoby u niej. Dzień po wspomnianym zarządzeniu tiktokerka od razu została zatrzymana w pracy i zapytana, dlaczego nie ma na sobie stanika. To samo usłyszała jej koleżanka, Ania, wraz z nakazem założenia biustonosza następnego dnia. Następnie dziewczyny rozpoczęły swój dzień pracy przy taśmie produkcyjnej.
Koncerty Taylor Swift winne wzrostowi zakażeń na COVID-19. Włoskie media podają dane >>
Gdy Justyna z Anią udały się na przerwę, dostały telefon od agencji, która pośredniczyła w ich zatrudnieniu. Co ciekawe, każdy pracownik ma rozpisaną przerwę o określonej porze, agencja musiała więc być powiadomiona o tym fakcie. Dziewczyny dowiedziały się, że ich umowa jest rozwiązana i mają już nie wracać do pracy.
Firma, która zwolniła dziewczyny, wydała oświadczenie
Choć Justyna nie wskazała nazwy zakładu pracy, wkrótce pojawiło się oświadczenie ze strony MTM Industries sp. z o. o. Firma zapewniła, że zwolnienie odbyło się zgodnie z przepisami prawa pracy i nie miało nic wspólnego z brakiem bielizny. Pojawiły się też zapewnienia o ochronie i równym traktowaniu oraz przeciwdziałaniu dyskryminacji.
Justyna postanowiła się do tego odnieść i wypunktowała inne problemy z fabryki The Aroma Company.
Pracownikom z Ukrainy nie dajecie umowy o pracę, bo twierdzicie, że jest ona "zaklepana" tylko i wyłącznie dla pracowniczek z Polski. Jest tam bardzo dużo osób z Ukrainy, które pracują tam 8-9 lat i nadal nie mają umowy o pracę, bo zarząd twierdzi, że nie może dać im umowy o pracę, bo nie. (…) Zatrudniacie osoby na umowę zlecenie, pracujące od poniedziałku do piątku w podanych godzinach i nie dajecie im wolnego. (…) Zastraszacie inne pracowniczki, mimo że są zatrudnione na umowę zlecenie, to maja przychodzić od poniedziałku do piątku w określonych godzinach i nie mogą wziąć wolnego. (…) Mówicie o walce z dyskryminacją, a kiedy 3 dziewczyny wyszły wcześniej z hali, to zabraliście wszystkim osobom pracującym na hali 50 złotych z wypłaty, co nie jest legalne. (…) Wyszły wcześniej, ponieważ zegary na hali były źle ustawione (...) na hali, gdzie nie można mieć telefonów.
Tiktokerka zapewniła, że jest dużo innych przejawów dyskryminacji oraz łamania kodeksu pracy przez wspomnianą firmę. Na koniec dodała, że ma nadzieję, że odniosą się do tego. Wyraziła także nadzieję, że pozna wreszcie powód jej zwolnienia, skoro nie jest to brak bielizny.
Jeżeli sprawą zainteresują się instytucje związane z przestrzeganiem przepisów w miejscach pracy, finał historii może być zaskakujący.
@bekalarska #dc #dlaciebie #viral #mobbingstop ♬ dźwięk oryginalny - bekalarska
@bekalarska #dc #dlaciebie #viral ♬ dźwięk oryginalny - bekalarska