30 czerwca na PGE Narodowym w Warszawie, w ramach trasy "On The Run II", wystąpiła jedna z najbardziej wpływowych par show-biznesu, czyli Beyoncé i JAY-Z. Małżeństwo wydało zaledwie kilka dni temu niespodziewanie album „Everything Is Love”, z singlem „APES****”, do którego klip został nagrany w Luwrze, ale to starsze, wielkie hity królowały na Narodowym.
W ciągu ponad dwóch godzin pojawiły się dobrze wszystkim znane hity Beyoncé „Run The World” (Girls) czy „Baby Boy”, JAY-Z przywiózł materiał z wydanej w ubiegłym roku płyty „4:44”. a wspólnie para wykonała hity „Drunk In Love” i „Crazy In Love” (ich pierwszy wspólny kawałek z 2003 roku). Widowisku towarzyszyła imponująca gra świateł, na ogromnych telebimach wyświetlały się prywatne filmy, pokazujące prywatne życie pary, a zarówno Beyoncé, jak i JAY-Z w ciągu koncertu kilka razy zmieniali stylizacje. Słowem - to był koncert z najwyższej półki!
Niestety pojawiła się mała wpadka techniczna. Zawiódł mechanizm i pod koniec koncertu Beyoncé i JAY-Z zostali uwięzieni na scenie kilka metrów nad ziemią. Do ewakuacji potrzebna była drabina. Szacun dla Beyoncé, która zeszła po niej w butach na obcasie!
Kto był? Pochwalcie się wrażeniami w komentarzach!